Rozdział ósmy
„Kate, gdzie jesteś, już do ciebie jadę.”
„Jestem u Ricka.”
„Zaraz tam będę, wszystko będzie dobrze, zobaczysz.”
Powiedziała Lanie spokojnym głosem. Założyła na siebie pierwszą,
lepszą rzecz wyciągniętą z wypchanej po brzegi ubraniami
szuflady. Zanim zdążyła nawet skupić myśli, wbiegła do salonu,
sięgając po klucze i portfel ze stołu. Nadal gnając co tchu,
rzuciła się do windy i nacisnęła przycisk 'parter' raz i drugi,
w desperackiej potrzebie przyspieszenia ruchu windy.
Zanim się zorientowała, dojechała już do budynku, w którym
mieszkał Castle i stała przed drzwiami, próbując przekonać
portiera, by ją wpuścił do środka.
„Policja, ona jest ze mną.” Powiedział Esposito, stojąc za
nią.
Pobiegli w stronę windy, nacisnęli przycisk na najwyższe piętro.
Kiedy drzwi się zamknęły, dopiero do nich doszło, że Alexis
zaginęła i istniało ryzyko, że ci sami ludzie, którzy
postrzelili Kate prosto w serce, porwali również rudowłosą
dziewczynę. Oni nie byli tymi samymi ludźmi, których Kate wsadzała
za kratki każdego dnia. Oni są wyszkolonymi zabójcami, którzy
stoją za morderstwem Johanny Beckett i 5 innych niewinnych ludzi. Są
mądrzy, a ona wie, że potrafią człowieka zabić. „Javi, proszę,
powiedz mi, że masz jakiś trop, albo coś. Powiedz mi chociaż, że
masz jakiś punkt zaczepienia, że wiesz gdzie zacząć szukać.”
Powiedziała, robiąc krok do przodu i do tyłu, przecierając swoje
skronie.
„Przepraszam, ale na tą chwilę nie mamy nic.”
„Czy to ma związek z postrzałem Kate?”
„Nie możemy być tego pewni, ale jedynym powodem, dla którego
reagujemy tak szybko, jest związek Alexis z Kate.” Powiedział
oficjalnym tonem, kładąc swoją dłoń na jej ramieniu. To
spowodowało, że przestała chodzić z miejsca na miejsce i
zatrzymała się naprzeciw niego.
„Javi, znajdziesz ją. Powiedz mi, że ją znajdziesz.”
Powiedziała Lanie, a z jej oczu zaczęły płynąć łzy.
Dotknął jej twarzy i wytarł łzę spływającą z oka po jej
policzku. „Nie wiem, ale wiem natomiast, że cała drużyna z
12-tego i nie tylko będzie jej szukać, dopóty, dopóki jej nie
znajdziemy.” Powiedział, przyciągając ją do siebie i ściskając
z całej siły. Ale nie na długo. Chwilę później zabrzmiał
dźwięk windy i wypuścił ją ze swojego uścisku. Sam też się
bał. Pomimo że ten uścisk miał go również pocieszyć, to
wypełniał go żal i strach przed tym, co miało zaraz nastąpić.
Widok, jaki spotkał Lanie, kiedy wyszli z windy, złamał jej serce.
Wszędzie pełno gliniarzy, jak stado gołębi bezcelowo poruszające
się, tylko by uniknąć kota. Teraz już umyty Richard Castle
siedział na kanapie; strach jakby przywarł do jego twarzy na stałe,
aż ciężko było sobie wyobrazić, że ten mężczyzna kiedykolwiek
się uśmiechał.
„Kate, musisz pójść spać.” Powiedziała Lanie. Przenieśli
dochodzenie na komisariat przed wschodem Słońca, co oznaczało, że
Kate była na nogach od co najmniej 25 godzin i dawało jej się to
we znaki.
„Nie, dzięki. Nie potrzebuję snu.” Powiedziała Kate,
spławiając Lanie. Spojrzała ponownie na ekran. Od kilku dobrych
godzin razem z co najmniej 10 innymi policjantami oglądali wszystkie
nagrania z kamer, jakie tylko mogli znaleźć.
„Kate, posłuchaj mnie. Musisz pójść spać, bo jeśli będziesz
niewyspana, to nic nam nie pomożesz.”
„Nie mogę pójść spać. Córka mojego chłopaka zaginęła, a co
jeśli znajdą jakiś ślad?”
„Jeśli cokolwiek się wydarzy, to cię obudzę. Jeśli nie chcesz
iść do domu, to prześpij się chociaż na sofie.”
„W porządku.” Poddała się Kate. Była za bardzo zmęczona, by
się kłócić.
-------------------
„Hej!” Powiedział Castle, siadając obok Kate na sofie, kiedy
się obudziła.
„Ktoś coś znalazł?” Zapytała, siadając gotowa od razu
wkroczyć do akcji.
„Nie, nic. Nadal nie mamy żadnych wieści.”
„Rick, odzyskamy ją z powrotem.” Powiedziała, dotykając jego
policzka. „Co najmniej 50 gliniarzy pracuje nad tą sprawą.”
„Ja... ciągle sobie wyobrażam, co oni mogą robić jej, mojej
małej dziewczynce.”
„Po prostu o tym nie myśl, skup się na tym, że jest bezpieczna w
twoich ramionach.”
„A co jeśli...”
„Castle, przestań. Skup się na tym, co mówiłam. Znajdziemy ją.”
-----------------
„Czekaj!” Powiedział Javi. „Lanie, kody!”
„Co?” Zapytała zdziwiona Lanie.
„Wczoraj miałaś ofiarę z cyframi i literami napisanymi na niej
markerem.”
„O mój Boże. Masz rację.”
„Masz zdjęcia?”
„Tak, są na tablicy.”
„Obudź Kate. Ja pójdę po nie.”
„Robi się.” Powiedział Esposito i wykonał jej rozkaz.
(przyp.red.) Tu mi się coś nie zgadza. Ale co tam:)
„Właśnie widziałem Caskett w wykonaniu Lanie i Espo.”
Wymamrotał Ryan sam do siebie.
„Kate, obudź się.” Powiedział Esposito, wychylając głowę
zza framugi drzwi. „O, przepraszam, Castle. Nie wiedziałem, że
yyy... tu jesteś.”
„Znaleźliście coś?” Zapytał Castle, po czym wyprostował się.
„Nie jesteśmy pewni, ale możliwe, że tak. Miejmy nadzieję, że
tak. Pamiętacie to ciało, które wczoraj znaleźliśmy?”
„To z cyframi napisanymi na ramieniu?” Zapytała Kate.
„Dokładnie to. Lanie pomyślała, że to może być jakiś kod.”
„Gdzie są zdjęcia z autopsji?”
„Lanie poszła je przynieść.”
„Dajcie mi coś pomóc, proszę. Muszę czymś zająć moje myśli.”
Błagał Castle.
„Okay. Espo idź i dowiedz się, jak informatycy sobie radzą.
Wtajemniczę Castle w to, co ustaliliśmy.”
„Robi się.”
„Wczoraj, znaleźliśmy ciało dziewczyny, koło 25-letniej. Miała
rany kłute, które pasowały do znalezionych w dawnej sprawie... w
sprawie morderstwa mojej mamy i potem Lanie odkryła, że na tylnej
części ramienia miała wymalowany rząd cyfr.” Wyjaśniła Kate.
„Kod.” Wtrącił Castle. „Czy macie jakieś pojęcie, co one
oznaczają?”
„Nie myśleliśmy nad tym, nie było czasu.”
„Tu macie zdjęcia.” Powiedział Esposito, wchodząc do pokoju.
Zaraz za nim weszła Lanie. Cztery zdjęcia ramienia dziewczyny
zostały rozłożone na stole. 12 cyfr było wypisanych czarnym
markerem od jej pach do łokcia na każdym z ramion.
„Przepuściliście to przez bazę danych?” Zapytał Castle.
„Nie mamy zielonego pojęcia, czym one są. To byłoby
bezsensowne.”
„A nie możemy spróbować? Może dostaniemy cokolwiek, co pomoże
nam znaleźć Alexis.”
„Castle, jest mi przykro. Robimy wszystko, by ją znaleźć, ale
lepiej byłoby gdybyśmy po prostu się temu przyjrzeli i spróbowali
znaleźć jakiś tego wzór.”
„Liczba 99 pojawia się często.” Powiedziała Lanie pół
godziny później. „Czy 99 coś ci mówi?”
„To był rok śmierci mojej mamy.” Powiedziała Kate.
„To daty.” Domyślił się Castle. „To daty śmierci ofiar.”
„Czekajcie, znalazłam coś.” Powiedziała Lanie, wpatrując się
bliżej w zdjęcie. „Myślę, że to jest data.” Przeczytała na
głos 082212. „To za kilka dni.”
„Planują następne morderstwo.” Dodał Esposito.
„To data. Planują zabić Alexis.”
Rozdział dziewiąty
Minęły cztery dni.
Minęły już cztery dni odkąd ją porwali. Spędziła cztery dni w
mokrej, ciemnej, wyciągającej aż duszę z człowieka komórce
tylko z wodą i przeterminowanymi kanapkami kupionymi na stacji
benzynowej. Na początku pomyślała, że ktoś ją znajdzie, ale
kiedy minął drugi dzień zaczęła tracić nadzieję.
Dzisiaj obudziła się i poczuła, że coś się zmieniło w
dźwiękach, jakie wywoływali ludzie poruszający się po podłodze
nad nią, które roznosiły się jak echo w jej celi. Dotychczas
widziała jedynie dwóch mężczyzn, którzy ją porwali. Przynosili
jej jedzenie, ale za każdym razem mieli na sobie kominiarki.
Pomyślała, że to dobry znak, bo jeśli chcieliby ją zabić, to po
co ukrywaliby twarze? Usłyszała kroki trzech osób, którzy
chodzili najwidoczniej w wojskowych glanach. Wyłapała również
odgłos butów czwartej osoby, lecz był on znacznie cichszy, brzmiał
jakby ktoś nosił szpilki.
Pół godziny później usłyszała, że 'szpilkowe stopy' schodziły
po schodach.
-----------
Obudził się z krzykiem. Miał ten sam koszmar od trzech dni z
rzędu. Każdej nocy budziła go szturchając Kate, ale nie dzisiaj.
Szukał wokół jej obecności, ale przypomniał sobie, że poszła
do domu, by się porządnie wyspać. Teraz odnalazł się na tylnym
siedzeniu swojego samochodu (gdzie spali przez kilka poprzednich
dni), oblany zimnym potem i z adrenaliną pulsującą w jego żyłach.
Koszmaru, który go prześladował, nie mógł się pozbyć przez
kilka godzin. Koszmar najzwyczajniej w świecie przedstawiał
sytuację, w której widzi, jak Alexis zostaje zasztyletowana.
Pierwszej nocy, kiedy to się stało prawie dotarł na czas, prawie
ją uratował, ale im czas od zaginięcia mijał, tym przybywał na
miejsce coraz bardziej za późno.
Sięgnął po telefon, by zadzwonić do Kate, jednak uświadomił
sobie, że zapewne śpi. Ostatnie trzy noce po tym, jak go budziła,
rozmawiali godzinami, cóż... praktycznie on cały czas mówił.
Opowiadał jej o Alexis, o każdym nawet drobnym wspomnieniu, jakie
miał. Pierwszej nocy powiedział jej o pierwszych latach życia jego
córki, aż do pierwszego dnia jej szkoły. Drugim razem opisał jej
wszystko, co działo się, kiedy Alexis była w szkole podstawowej, a
ostatniej nocy, kiedy była w szkole średniej.
------
Nie mogła usnąć i w środku nocy się poddała. Przewróciła się,
by zobaczyć godzinę na swoim zegarku. Było napisane 4:13. Za
wcześnie, by pójść na 12-ty komisariat . Niemniej jednak wstała
z łóżka, założyła szlafrok na swoją piżamę. Usiadła na
sofie i sięgnęła po telefon. Wiedziała, że Castle nie będzie
spał, a jeśli już to tak twardym snem, że nie obudziłby go nawet
dźwięk dzwonka telefonu.
„Cześć! Nie możesz spać?” Zapytała, kiedy odebrał po dwóch
sygnałach.
„Nie i z tego, co słyszę, to ty też.” Odpowiedział. „Miałem
koszmar i nie mogłem już usnąć z powrotem. Po prostu nie mogę
przestać o niej myśleć.”
„Wiem, ale jesteśmy coraz bliżej jej znalezienia... Pamiętam
pierwszy raz, kiedy ją poznałam.”
Lekko zaśmiał się do telefonu. „Tak, to było na komisariacie i
poręczała za mnie kaucją.”
„Nie mogłam uwierzyć, że wy we dwoje jesteście ze sobą
spokrewnieni, nadal czasami nie wierzę.”
„Czasami to mi też w to trudno uwierzyć. Pamiętam, kiedy chciała
porozmawiać z tobą w cztery oczy o wymianie szkolnej.”
„Byłeś taki zestresowany.”
„To był pierwszy raz, kiedy robiłyście coś beze mnie.”
„Tak, to prawda.”
-----------
„Nigdy nie myślałam, że poznam słynną Alexis Castle.” Stała
przed Alexis właścicielka szpilek. Miała co najmniej 5'10'' stóp
(155,45 cm) i kolor włosów o kilka odcieni ciemniejszy niż Alexis,
ale zdecydowanie najbardziej wspaniałe były jej oczy,
bladoniebieskie, dokładnie takie, jak ma Alexis.
„Nie sądzę, żebyś wiedziała kim jestem?” Zapytała. Alexis
potrząsnęła głową w ramach odpowiedzi. „Cóż, sądzę, że
nie wyrządzę ci żadnej krzywdy, mówiąc ci. Jestem Alina, ale
możesz do mnie mówić ciociu.”
„Co?” Zapytała zdezorientowana Alexis.
„Cóż, w sumie mamy czas, bym ci opowiedziała historię przed
tym, jak ja… cóż, dowiesz się o tym w swoim czasie. W 1969 roku
moja matka była w więzieniu w Moskwie. Myśleli, że była
podwójnym szpiegiem, pracującym dla CIA. Pomimo że twierdziła, że
jest niewinna, to komunistyczna Rosja nie zostawiła nawet cienia
szans na sprawiedliwość. W 1970 przyzwyczaiła się już do życia
w więzieniu i mimo że ją torturowali, by wyciągnąć od niej
informacje, których nie posiadała, ciągle miała w sobie ducha
walki. Później tamtego roku wszystko się zmieniło. Kiedy poznała
mojego ojca, a twojego dziadka. Był schwytanym więźniem CIA.
Zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. Moja matka
powiedziała mi kiedyś, że spędzili niezliczoną ilość godzin
rozmawiając o wolnym świecie i o ich planach ucieczki do Ameryki.
W 1971 roku była sroga zima, więzienie było przeludnione, warunki
stale się pogarszały, ludzie głodowali i zamarzali na śmierć.
Moi rodzice zaczęli oszczędzać jedzenie i pewnej ciemnej, zimnej
nocy w środku zimy ukradli ubrania ich zmarłych współwięźniów
z celi i uciekli na ulice Moskwy.
Zatrzymywali się w opuszczonych budynkach, często z innymi
uciekinierami. To było ciężkie życie, ale lepsze niż bycie w
więzieniu. Trzy miesiące po ich ucieczce moja matka dowiedziała
się, że jest w ciąży ze mną. Wiedzieli, że nie będą w stanie
wychować dziecka żyjąc tak, jak dotychczas, więc postanowili
uciec do Ameryki. Udało im się uciec pociągiem, aż wylądowali we
Francji i zdołali przepłynąć promem Kanał La Manche, gdzie cudem
wsiedli na pokład statku płynącego do Ameryki.
CIA uważało mojego ojca za zmarłego, ale kiedy pojawili się w
Nowym Jorku dowiedzieli się, że jednak żyje. Zaproponowali mu
powrót do służby i ojciec się zgodził, ale nie mógł im się
przyznać do zażyłości z moją matką, więc zostawił ją kilka
tygodni przed moimi narodzinami. To był ostatni raz, kiedy moja
matka widziała mojego ojca.
W styczniu 1972 roku mój ojciec pracował pod przykrywką w Nowym
Jorku, po przeniesieniu do FBI, gdzie poznał początkującą
aktorkę. Nigdy nie widzieli się po tamtej nocy i nie znając jej
imienia, szanse znalezienia jej były znikome. Dziewięć miesięcy
później narodził się twój ojciec. Mój ojciec nie dowiedział
się o istnieniu jego drugiego dziecka przez wiele lat.
Kiedy podrosłam, moja matka wplątała się w coś, co potem głęboko
żałowała. Istniała grupa ludzi, którzy mieszkali w Stanach
Zjednoczonych i pracowali dla rosyjskiego rządu. Byli rozsiani od
Kalifornii po Manhattan. Moja matka została pokojówką jednego z
oficerów. Używała fałszywego nazwiska. Powoli zaczynała coraz
bardziej się do niego zbliżać, póki nie zaprosił jej, by
dołączyła do niego. Przez kilka następnych lat żyła w luksusie.
Chodziła na przyjęcia z senatorami w czasie wizyt w Nowym Jorku,
szefami banków, czy bogatymi i znanymi gwiazdami Broadwayu. Ale w
roku 1976 wszystko się zmieniło, towarzystwo zaczynało używać
coraz więcej przemocy. Zaczęli torturować ludzi, by posiąść
informacje, porywać rodziny... Chciała odejść, ale nie mogła.
Szkolili ją, uczyli jak zabijać i nawet się nie zorientowała,
kiedy sama torturowała obywateli Ameryki.
Miałam 8 lat, od kiedy zaczęłam dbać sama o siebie, szukałam
jedzenia, spałam gdzie popadnie. Odwiedzałam matkę raz w tygodniu
w niedzielę, dawała mi jedzenie i pozwalała spać w mieszkaniu
przez resztę tygodnia, kiedy ona podróżowała po Ameryce,
zbierając informacje.
Robiła to przez okres Zimnej Wojny, aż do jego kresu w 1991 roku,
ogłoszonego w dzień Bożego Narodzenia, ale to ugrupowanie nadal
kontynuowało swoje prace. Nie mieli kontaktu z rosyjskim rządem,
ale mając swoje źródła musieli skupić się na dwóch miastach.
Nowym Jorku i Waszyngtonie.
Dwa lata później Johanna Beckett zaczęła prowadzić akcję
„Posprzątaj sąsiedztwo”. Zaczęła zwyczajnie zawieszać
plakaty o śmieciach oraz założyła zespół baseballowy dla
biednych dzieci. Na jej nieszczęście w 1995 roku trafiła na coś.
Coś, co było za duże dla niej, to było to stowarzyszenie
rosyjskie. Narastało od 1991 roku i wbrew woli mojej matki, też tam
wstąpiłam. W 1993 roku żaden z członków nie miał już powiązań
z Rosją, to, co robiliśmy i nadal robimy niezależne jest od tego
państwa.
Mamy jeden cel i tylko jeden. Zmienić Amerykę w komunistyczne
państwo. Johanna Beckett stanęła nam na drodze. Zaczęła
prowadzić śledztwo. Krok po kroku dowiadywała się o naszych
małych założeniach i ostatecznie dwa dni przed śmiercią poszła
na policję, gdzie spotkała nikogo innego tylko mojego podstarzałego
już ojca. Pokazała mu wszystkie dowody, ale na nieszczęście dla
niej okazał małe zainteresowanie. Próbowała ponownie tego dnia,
co zmarła, ale tym razem miała zdjęcia naszych szczegółowych
planów działania bomby nuklearnej i policja wkroczyła do akcji.
Zapewne rozumiesz, że nie mogliśmy zrobić nic innego, jak tylko ją
zabić. I zrobiłam to z wielką przyjemnością.
Teraz, Alexis, domyślasz się, do czego zmierzam. Jak tylko Beckett
zaczęła prowadzić dochodzenie w sprawie morderstwa swojej matki,
musieliśmy ją powstrzymać. Więc postrzeliłam ją w klatkę
piersiową, ale jak wiesz, nie zadziałało, więc musieliśmy
znaleźć inną drogę, by ją powstrzymać. Od kiedy wysłałam jej
krótką wiadomość w sprawie obecnej sprawy, która nic nie
pomogła, musiałam zagrozić jej bardziej osobiście. Muszę cię
zabić.”
Rozdział
dziesiąty
„O Boże, Rick, jest 7. Muszę iść do pracy.” Powiedziała Kate
odwracając głowę, by spojrzeć na zegarek.
„Hej, ja już jestem.” Powiedział. Leżał na tylnym siedzeniu
swojego samochodu, jedną ręka trzymał swój telefon przy uchu, w
drugiej ręce trzymał zdjęcie Alexis i pocierał je kciukiem. Nie
wiedział jednak, że po drugiej stronie słuchawki Kate siedzi ze
zdjęciem jego, Alexis i jej samej. Trzymała telefon przy uchu swoim
ramieniem. Umiejętność, której nauczyła się w szkole średniej,
kiedy potrzebowała pomalować swoje paznokcie u stóp i jednocześnie
rozmawiać przez telefon.
„Hej, miałabyś coś przeciwko, gdybyś wstąpiła do mojego
mieszkania po świeże ubrania dla mnie?”
„Nie, do zobaczenia na 12-tym.”
„Do zobaczenia.”
„Cóż, młoda panno. Wydaje mi się Alexis, że czas powoli
dobiega końca. Z tego, co widać, to wygląda na to, że twój tata
zawiódł i przecież dałam mu szansę, by się wykazał. Dałam mu
pięć całych dni, by cię odnalazł i wiele wskazówek, ale czas
się skończył.” Powiedziała Alina. Chodziła w tą i z powrotem,
klepiąc bronią o swoją nogę.
„Proszę, proszę... nie zabijaj mnie. Zrobię dla ciebie
wszystko.” Błagała Alexis. Usiadła, opierając swój podbródek
na kolanach. Strzepała łzy, które płynęły po jej polikach.
„Kochanie, błaganie nic nie pomoże, ale byłaś dobrą
dziewczynką i słuchałaś mnie uważnie, więc dam twojemu tacie i
tej jego detektyw, powiedzmy, hmmm....z pół godziny. Szczęściara
z ciebie, skoro jestem wyrozumiała w tej sytuacji.”
„Ty potworze! Oni i tak cię w końcu zabiją, nawet jeśli ty
zabijesz mnie!” Krzyknęła Alexis. „Mój tata nigdy nie
przestanie cię szukać, tak samo jak Kate.” Dodała tym razem
szeptem.
„Nie możesz się tak odzywać do swojej cioci Aliny, jasne?”
„Nie jesteś moją ciotką, ty suko!”
„Jeśli w ten sposób chcesz przedłużyć sobie życie, to nie
tędy droga.”
----------
„Hej!” Powiedział Ryan, kiedy zauważył Castle'a wchodzącego na posterunek. „Wystosowaliśmy już informacje o zaginięciu. Puszczą ją w wiadomościach o 8.”
„Hej!” Powiedział Ryan, kiedy zauważył Castle'a wchodzącego na posterunek. „Wystosowaliśmy już informacje o zaginięciu. Puszczą ją w wiadomościach o 8.”
„Dzięki.” Powiedział szczerze Rick, starając się pohamować
łzy.
„Jak się trzymasz?” Zapytał Kevin.
„To nie o mnie powinniście się martwić.” Przyznał się
Castle.
„Idę wziąć prysznic. Beckett zaraz tu będzie.” Dodał Castle,
przełamując zaistniałą ciszę.
Biuro FBI w Waszyngtonie
„Panie Ford, ma pan umówione
spotkanie o 9.”
„Dziękuję, ymm...” Przez całe
życie nie mógł zapamiętać jej imienia. Była tylko jedną z nic
nie znaczących 'zapychaczy' w tej funkcjonującej maszynie. Przestał
uczyć się imion swoich sekretarek lata temu i nie znalazł powodu,
by zacząć uczyć się ich teraz.
„Laura.” Powiedziała,
wtrącając się w jego myśli.
„Dziękuję Laura.” Powiedział
ze sztucznym uśmiechem na twarzy.
Wszedł do swojego biura i spojrzał
na swój zegarek. 7:58. Najwyższy
czas na wiadomości z Nowego Jorku.
Pomyślał i usiadł za biurkiem. Włączył telewizor. Standardowe
tytuły pojawiły się na ekranie. Miało miejsce morderstwo w
Queens, burmistrz obiecał spróbować wesprzeć czytanie w szkołach
i Jankesi przegrali wczorajszy mecz. Ale następne wieści przykuły
jego uwagę. Zaginiona dziewczyna. Normalnie nie rozmyślałby na ten
temat, było za dużo zła na tym świecie, by czytać o każdej
smutnej historii. Jednak było coś w tej dziewczynie, coś w jej
wyglądzie, coś, co czyniło ją inną. Wyglądała znajomo.
„Laura.” Zawołał. Zaskoczył
samego siebie, że zapamiętał jej imię.
„Tak, panie Ford.” Powiedziała.
„Chcę dowiedzieć się
wszystkiego o tej zaginionej dziewczynie.”
„Alexis Castle?”
„Tak, o niej. Wydrukuj wszystko,
co znajdziesz o niej w bazie danych.”
„Tak, proszę pana. Coś
jeszcze?”
„Odwołaj moje spotkanie o 9.
Powiedz, że jestem chory, czy coś. Mam coś do zrobienia”
--------
„Hej!” Kate przywitała Ryana,
kiedy weszła na komisariat. „Gdzie jest Castle?”
„Poszedł wziąć prysznic.”
„Byłeś całą noc na nogach?”
Zapytała Kate. „Powinieneś pójść do łóżka. Jesteś
bezużyteczny, kiedy prawie śpisz.” Podziękowała mu tymi
słowami, a on o tym wiedział. Bycie ckliwym to nie w ich stylu.
„Tak, miałem zamiar właśnie
iść spać, ale wydaje mi się, że coś znalazłem.”
„Co to jest?” Zapytała Kate.
„Bawiłem się danymi i odkryłem,
że jeśli weźmiesz pierwsze cztery cyfry ze wszystkich dat, które
znaleźliśmy na ciele ofiary i wrzucisz je na mapę galaktyk, to
tworzą pas Oriona.”
„I? Co to znaczy?” Zapytała
niecierpliwie Kate.
„Przykro mi, ale nie wiem. To
może być zwykły zbieg okoliczności. Słowo ORION ma jakieś
znaczenie dla ciebie?”
„Nie. Spróbuj wpisać w
wyszukiwarkę.”
„Jest mnóstwo firm o tej nazwie
w Nowym Jorku. Coś to pomogło?”
„Nie wiem, a co to są za
przedsiębiorstwa?”
„Jest wypożyczalnia samochodów
'Orion', Mieszkania 'Orion', Teatr 'Orion', 'Orion'....”
„Teatr 'Orion'. Tydzień przed
zabójstwem mojej mamy poszliśmy tam z nią na przedstawienie.”
Powiedziała Kate. „Co tam się dzieje teraz?”
„Jest odrestaurowywany.”
Odpowiedział Ryan.
„Musimy to sprawdzić, bo może
tam coś być.”
„Co się dzieje?” Zapytał
Castle, pojawiając się w drzwiach z mokrymi włosami i stęchłym
zapachem wody po goleniu.
„Wydaje mi się, że Ryan coś
znalazł. Bierz swój płaszcz. Wyjaśnię po drodze.” Powiedziała
Beckett.
-------
„Coś nowego pojawiło się w
raportach. Myślę, że to ważne.” Powiedziała Laura. Minęło
już 10 minut odkąd wydrukowała poprzednie raporty. „Drużyna ma
zamiar sprawdzić teatr na Broadwayu. Znaleźli jakiś związek ze
starą sprawą. Sądzą, że zaginięcie dziewczyny ma z tym coś
wspólnego.”
„Co to za sprawa?”
„Jakaś sprawa z lat '90, gdzie
pięciu prawników zostało zamordowanych.”
„Znaleźli zabójcę?”
„Nie, policja wierzyła, że to
przypadkowe dźgnięcia nożem, ale pewna policjantka zaczęła
przypatrywać się tej sprawie kilka lat później i odkryła, że w
sprawie pojawia się wszystko. Od morderstw, przekupionych
policjantów, uciekinierów z więzienia, po porzucone śmigłowce.
Ale niech pan posłucha tego. W zeszłym roku ta policjantka, która
zaczęła grzebać w aktach tej sprawy, została postrzelona i prawie
zginęła.”
„Jak się nazywa?”
„To..., chwilkę, tylko sprawdzę.
Kate Beckett. Chwila, to przecież ta sama dziewczyna z książek
Richarda Castle'a.”
„Laura, chcę samochód.
Natychmiast. Upewnij się, że jest szybki.” Rozkazał Ford.
Kiedy Laura opuściła pokój,
otworzył szufladę i sięgnął po swoją broń.
-------
„Wydaje nam się, że trzymają
ją w teatrze Orion. Moja mama poszła tam na przedstawienie na
tydzień przed śmiercią.”
„Nie powinniśmy mieć wsparcia?”
„Castle, ty jesteś moim
wsparciem.”
„Przybyli na miejsce pięć minut
później mimo nowojorskich korków.
„Castle, poczekaj.” Powiedziała
Beckett.
„Co?”
„Ktoś tu jest.” Powiedziała i
wskazała na samochód przed nimi.
„I ma dyplomatyczne tablice
rejestracyjne.” Dodał.
„Cóż, chyba nie mogą być tacy
źli, co?” Powiedziała. Ubrała kamizelkę kuloodporną i
poszukała najlepszego wejścia do budynku.
-----------
„Alina, odłóż broń.”
„Kto tam jest?” Zapytała,
odwracając się jednocześnie. Wycelowała broń w stronę
dochodzącego głosu. „Tata?”
„Alina, nie musisz tego robić.”
Powtórzył Ford.
„NYPD, odłożyć broń!”
Krzyknęła Kate Beckett. Zbiegała ze schodów razem z Castle'em.
„Tata!” Krzyknęła Alexis.
Chciała podbiec w stronę ojca, ale na jej drodze stanęły metalowe
kratki celi, w której była.
„Alexis!” Castle powiedział
odruchowo.
„Wszyscy odłożyć broń!”
Kate wykrzyczała, pomimo hałasu w pomieszczeniu.
„Richard Castle. Nareszcie się
spotykamy. Domyślam się, że nie wiesz, kim jestem.” Powiedziała
Alina z wymuszonym uśmiechem.
„Ty jesteś tą suką, która
porwała mi córkę!”
„Ty naprawdę nie wiesz kim
jestem, co?”
„Nie i nie chcę wiedzieć.”
„Proszę, możemy odłożyć
wszyscy broń?” Poprosił Ford.
„Nie, zanim tego nie zrobię.”
Alina nacisnęła spust, ale w tym samym czasie Beckett przewróciła
ją na ziemię. Kula trafiła Alinę prosto w serce.
-----------
„Tydzień minął i Alexis
zaczynały wracać siły. Odwiedziła wczoraj Lanie, a teraz
siedzieli przy stole w mieszkaniu.
„Alexis, wyniki badań DNA
przyszły dzisiaj. Ta kobieta, która trzymała cię jako
zakładniczkę …” Urwał Castle w środku zdania.
„Ona była tym, kim ci
powiedziała. Jesteś z nią spokrewniona. A ten pan Ford, to twój
dziadek.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz