Boys, Lipstick and Dad
Rozdział
trzeci
„Co to?” Zapytała Lanie, kiedy Alexis podała jej kopertę.
„To zaproszenie na olimpijskie przyjęcie organizowanie przez
mojego tatę. Przebranie jest obowiązkowe.”
„Nie oczekiwałabym niczego innego od Castle'a. Wiesz już, za kogo
się przebierzesz?” Zapytała Lanie Alexis.
„To niespodzianka.” Powiedziała dotykając swojego nosa.
„A kto jeszcze będzie?”
„Hmmm... Ty, Kate, Ryan, Esposito i kilkoro przyjaciół taty z
pisarskiego świata. Miał zamiar zaprosić Gates, ale go od tego
pomysłu odwiodłam.”
„Dobra dziewczyna. Nie sądzę, żebyśmy mieli dać Gates
dodatkowy powód, by go nie lubiła jeszcze bardziej.”
„Co to?” Alexis zapytała wskazując na oszronione pudełko Lanie
z lunchem w środku.
„To dietetyczne jedzenie.” Przyznała się Lanie.
„Lanie, czy muszę ci mówić, jakie to jest świństwo? A przecież
to ty masz wykształcenie medyczne.”
„Wiem, ale dziewczyny po trzydziestce zaczynają próbować
wszystkie 'dietetyczne' produkty, które nazywane są zdrową
żywnością. Nie każda z nas może wyglądać tak doskonale, jak ty
i Kate.”
„Daj spokój, Lanie. Wyglądasz świetnie.” Oznajmiła Alexis,
ale Lanie tylko wzdychnęła.„W takim razie, muszę coś z tym
zrobić.” Dodała Alexis.
„Proszę, tylko nie mów, że odziedziczyłaś te pole pełne
pomysłów od swojego taty?”
„Nie, nie martw się. To naprawdę świetny pomysł.”
„Mów, jaki to pomysł.”
„Zabieram cię na zakupy, w celu poszukania jakiegoś kostiumu na
przyjęcie taty.”
„To nie jest świetny pomysł.”
„Tak, jest. A ty idziesz ze mną.”
„No dobra, w porządku.” Poddała się Lanie. „Pod jednym
warunkiem. Zaprosisz też Kate.”
„Co? To nie sprawiedliwe.”
„Tak, jest. Ty próbujesz mnie przekonać, że jestem wspaniała, a
ja próbuję cię przekonać do Kate.”
„Dobra, zgoda.” Alexis powiedziała niechętnie, wyciągając
swoją dłoń.
„Zgoda.” Powiedziała Lanie, ściskając dłoń dziewczyny.
Rozdział czwarty
„Idź i jej zapytaj.” Lanie rozkazała Alexis. Castle i Kate
przyszli do prosektorium po raport z autopsji i teraz zmierzali z
powrotem na komisariat.
„W porządku.” Powiedziała Alexis i pobiegła w stronę Kate.
„Cześć, yyy... Kate.” Powiedziała Alexis, wcześniej
zastanawiając się w myślach, jak powinna się do niej zwrócić.
„O, cześć Alexis.”
„Ja...Lanie i ja zastanawiałyśmy się, czy chciałabyś..yyy...
pójść z nami na zakupy. Chciałyśmy kupić kostium na przyjęcie
taty.”
„Hmmm...w sumie... pewnie, a czemu nie. A kiedy idziecie?”
„Zastanawiałyśmy się, czy nie pójść w sobotę rano.”
„Ok, to brzmi świetnie, dzięki za zaproszenie.” Powiedziała
Kate.
„Super, w takim razie do zobaczenia.”
„Wiem! Zombi.” Przeszkodził im głos Castle'a, który dobiegł
zza rogu.
Kate przewróciła oczami i odwróciła się w kierunku dochodzącego
głosu. „Castle, Zombi były ostatnim razem.”
„Tym mamy więcej powodów, by je podejrzewać. Ooo, wiem... to
były Zombi z CIA.”
„Więc?” Powiedziała Lanie z zuchwałym uśmieszkiem. „Jak
było?”
„Pójdzie z nami.”
„Dobra dziewczynka. I co? Było się czego bać?” Lanie zapytała
protekcjonalnie. Alexis przewróciła oczami w ramach odpowiedzi.
„Wiesz, że to od niej załapałaś?”
„Co załapałam?”
„Przewracanie oczami.”
„Nieprawda. Dużo ludzi tak robi.”
„Yhym, wmawiaj tak to sobie.”
Druga część rozdziału. Apartament Castle'a.
„Jak tam idzie wam sprawa?” Zapytała Alexis swojego tatę.
„Cóż, nie było to zombi.” Powiedział rozczarowany Castle.
„Albo CIA, ale nadal mam nadzieję na FBI. A jak ci minął dzień?”
„Ymmm... W porządku.” Powiedziała Alexis, ciągle mając w
głowie wspomnienia niezręcznej rozmowy z Kate na temat zakupów.
„Dlaczego tylko w porządku?”
„Nie, właściwie był dobry. Masz zamiar odebrać?” Zapytała
Alexis wskazując na jego Iphone.
„A... tak.”
„Cześć, masz jakiś inny ślad?” Zapytał Castle przez telefon.
„Nie, właściwie chciałam zapytać o coś Alexis.” Powiedziała
Kate po drugiej stronie słuchawki.
„Ok, już ci ją daję.” Powiedział zaciekawiony Castle.
„Cześć Alexis, tu Kate.”
„Cześć Kate.”
„Hmmm... zastanawiałam się, czy chciałabyś spotkać się ze mną
w moim mieszkaniu w sobotę?”
„Tak, brzmi interesująco.”
„Ok, w takim razie do zobaczenia.”
„Do zobaczenia.”
„O czym rozmawiałyście?” Wtrącił Castle, zanim ostatecznie
rozłączyła połączenie.
„O niczym. Idziemy na zakupy w sobotę, przed twoim przyjęciem
olimpijskim.”
„A ty mi o tym nic nie powiedziałaś?”
„Przepraszam tatko, ale to babskie zakupy.”
„Potrafię się zachowywać jak dziewczyna.” Powiedział
trzymając dwa małe pęki włosów upięte w kucyki.
„Babskie, a nie dla przebierańców.”
W tym samym czasie w mieszkaniu Kate.
„To był Castle?” Zapytała Lanie, kiedy Kate odkładała
telefon.
„Chyba tak.” Odpowiedziała Kate. „Lanie, to trochę dziwne, że
Alexis zaprosiła mnie na zakupy.”
Lanie zignorowała ją i wzięła długi łyk wina. „Czy zmusiłaś
ją do tego?”
„Może.”
„Dlaczego?”
„Ponieważ ty i Castle sypiacie ze sobą.” Powiedziała szybko,
chowając głowę w kieliszku z winem.
„Co?”
„Dziewczyno, wszyscy o tym wiedzą. Nie wyszło wam zbytnio
ukrywanie tego faktu.”
„Co masz na myśli mówiąc 'wszyscy wiedza'? Nie to, że przyznaję
się do tego.”
„Cóż, widzieliśmy znaki.”
„Jakie znaki?”
„Pachniesz wiśniami. To, jak się uśmiechasz za każdym razem,
kiedy dotykacie się lekko dłońmi? Wydajesz się szczęśliwsza.”
„Czy to aż tak widać?”
„Trochę.”
Nie zapominajmy o Ryanie i Esposito.
„To chyba nam zajmie wieczność.” Powiedział Ryan, siedząc nad
stosem bilingów, które zostały im do przejrzenia. Dawno minęła
23 i dwójka policjantów chciała już pójść do domu.
„Wiem, bracie.” Zgodził się z partnerem Esposito. „Lanie jest
przekonana, że Beckle są razem.”
„Są razem, a nie mówiłem? Myślałem, że teraz to oni są
Caskett?”
„Co? Ty w to też wierzyłeś?”
„Nie zauważyłeś, jak za każdym razem dotykają się dłońmi,
jak ich oczy się spotykają, oni zakochują się w sobie jeszcze
bardziej.” Ryan powiedział z sarkazmem w głosie.
„Chłopie, zaczynasz brzmieć jak jedna z książek Castle'a.”
„W porządku, bracie. Ale najważniejsze, że są teraz razem.”
Powiedział Ryan.
„To słabo.”
„Dlaczego?”
„Wiszę Lanie 100 dolców.”
„Tylko nie mów, że cię nie ostrzegałem. Nigdy się z nią nie
zakładaj. Musiała chyba robić coś podobnego w przeszłości, bo
ciągle wygrywa.”
Ostatnia, ale nie mniej ważna, piękna Martha Rodgers.
„Jak się trzyma twój syn?” Zapytała Marthę członkini ekipy.
„Oh, Richard ma się nieźle.”
„Pojawiła się jakaś kobieta w jego życiu?” Powiedziała z
ciekawości.
„Cóż... powiedzmy, że pewna wysoka, brązowowłosa, pani
detektyw pojawiła się, albo i nie, na scenie w tym momencie.”
„Czy masz na myśli...?”
„Tak, moja droga. To nareszcie się stało.”
„Szkoda, a taką miałam nadzieję, że będzie mój.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz